Baner Baner

Autor zdjęcia: IG:@ bedoes2115

/
16 marca 2022
/

Czy Bedoes jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu? | felieton

Parę zdań o tym, czy Bedoes jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu

Pierwszy raz na postać Bedoesa natrafiłem przy okazji parodii jego utworu „Gang, gang, gang”, która nosiła nazwę „Jem, jem, jem”, autorstwa Merghaniego. Z tego co widzę, oficjalna przeróbka została usunięta z interentu, ale był to 2017 rok. Chcąc się dowiedzieć nieco więcej o co chodzi w remix’e Kuby, sprawdziłem oryginał. Na pierwszym planie ukazał się mi się otyły chłopaczek z blond kucykiem, który nawijał o „gęgu”. Na początku nie zajarzyłem o co chodzi, więc przesłuchałem tego kawałka jeszcze parę razy. W którymś momencie skminiłem, że ten cały „gęg” to ci chłopcy w koszulkach SB Maffiji, którzy skaczą za tym gościem na teledysku. Wiem, że nie powinno się oceniać ludzi po wyglądzie, ale bardzo mnie rozbawiła aparycja tego gościa i nie potrafiłem podejść do tego tematu na poważnie. Jego wygląd zewnętrzny i nawijanie o „gęgu” wyglądało bardzo komicznie. Parodiowości temu wszystkiego dodawało jeszcze to, że z jakiś tydzień wcześniej widziałem jakiegoś pana, który grzebał w śmieciach i miał na sobie koszulkę SB. Sumując to wszystko, był to dla mnie jeden wielki cyrk.

Mimo wszystko bardzo zainteresowałem się Bedoesem i sprawdziłem jeszcze parę innych utworów. Natrafiłem wtedy na takie perełki jak „Napad” czy „Biały i Młody”, cream de la cream ówczesnego Borysa. Z jednej strony nadal bawiło mnie to, że taki chłopaczek, który jak się okazało jest tylko 4 lata starszy ode mnie, nawija o paniuśkach, chlaniu, ćpaniu i napadaniu na bank, tak z drugiej strony, serio mi się to podobało. Miało to w sobie coś takiego, że głowa sama się bujała, a teksty utworów samoistnie wbijały się do głowy.

Wtedy jeszcze tak nie śledziłem rapowej sceny, ale obiło mi się o uszy, że Bedi wziął udział w akcji Młode Wilki (o pieprzyku też się wtedy dowiedziałem), ale co ważniejsze, udzielił on w tym okresie wywiadu Winiemu. Na pytanie o najchujowszego rapera odpowiedział, że jest nim Filipek. Dość mocny strzał mając na uwadze, że Filip to ex-freestyle’owiec. No i nie obyło się bez dymu.

Zaczęło się od bardzo przyjemnych trenów, które do dziś bawią, a ich następstwem były dissy, które oznaczały już pełnoprawny beef. Osobiście dissy Filpka na Bedoesa puszczam sobie co jakiś czas jak zwykłe piosenki. Może się nie znam, ale jak dla mnie to były największe liryczne wpierdole jakie przyszło mi w życiu słyszeć. Linijki o legendarnej 14, mieszkaniu w pokoju u mamy, uciekaniu przed Dixonami w bagażniku czy niezdanie w klasie w gimnazjum. Obraz Borysa trochę się popsuł. Z kozaka robiącego paniuśki na prawo i lewo, okazał się być „zwykłym pryszczatym grubasem”. Żebyście mnie źle nie zrozumieli, nie ma w tym nic złego, po prostu było to zabawne, że Borys zgrywał kogoś kim nie jest, a ukazał nam to wszystko raper, który według Bediego, był tym najchujowszym. Czy to oznaczało koniec Młodego Borka? Wręcz przeciwnie.

Robiąc reaserch do tego tekstu doznałem niesamowicie wielkiego zdziwienia. Pierwsze dissy Filipa i Borysa wyszły 7 lipca 2017, a „Gustaw” wyszedł… 19 lipca tego samego roku! Ten sam „Gustaw”, który był ukazaniem prawdziwej twarzy Borka. Wydawało mi się, jakby między tymi dwoma wydarzeniami minęło co najmniej pół roku, a to było tylko 12 dni. Bedi może i przegrał tamten beef, może i jego stara postać została zakopana, ale on chwilę później powrócił z nowym stylem i kompletnie rozbił bank. Porównałbym to trochę do wrestlingu, może nie każdy lubi tę rozrywkę, ale na pewno każdy kojarzy.

Wrestlerzy odgrywają tam różne role np. John Cena znany jest z tego, że był „tym dobrym” i walczył ze złem, jednak nie zawsze tak było. Na początku swojej kariery odgrywał on, nomem omen, postać rapera, który był helem, czyli „tym złym”. Publika mimo to reagowała na niego pozytywnie, więc federacja WWE postanowiła, że dadzą Johnowi główne mistrzostwo i zmienią jego postać, na taką, która będzie miała pozytywny wydźwięk.

Tak trochę było tutaj z Bedim. Porzucił on postać młodego, ekstrawaganckiego gangusa, która miała negatywny wydźwięk, i stał się zwykłym chłopcem, który nie miał życia usłanego różami. „Gustaw” momentalnie został spropsowany przez środowisko, a ja sam do dzisiaj uważam go za najlepszy numer Borka. Jak Cena’nie zmianę wizerunku narzuciła federacja, tak Borysowi „pomógł” w tym Filip i zapewne jakieś osoby odpowiedzialne za wytwórnię w której wydaje muzykę. Odświeżenie postaci było mu bardzo potrzebne. Jednak coś zawsze musi się popsuć.

Oczywiście chodzi o legendarne już słowa wypowiedziane przez niego w Stodole:

Jeśli wasz ulubiony raper nie jest z SB Maffiji, albo nie jest zaprzyjaźniony z SB Maffiją, to prawdopodobnie właśnie teraz ssie komuś pałę. Zróbcie hałas!

Borys „trochę” namieszał. Mógł sobie oszczędzić, aż tak mocnego stanowiska, ale i tak jeszcze bardziej namieszali ci, których to obraziło. Krótko mówiąc – afera koperkowa. Można było mieć to kompletnie gdzieś, ale może rzeczywiście ich to, aż tak zabolało, a może chcieli trochę atencji? Nie wiem i nie ma co drążyć tego tematu. Jedynymi wartymi odnotowania momentami z tego wydarzenia to wkurwiony Beezy, bardzo przyjemny diss Śliwy i ponowne usłyszenie z zaskoczenia bitu Noona z „Ukrytego w mieście krzyku”, z którego Borek skorzystał w swojej odpowiedzi. Jednak co mogło ponownie zażegnać ciemne chmury, które zebrały się nad Borysem?

Tutaj pojawia się opus magnum Bedoesa, czyli „Kwiat Polskiej Młodzieży”. Album przepełniony emocjami, które w doskonały sposób zostały przelane na wersy. Bogatej warstwy lirycznej tam nie ma, ale nie o to chodziło w tym dziele. Borek chciał tutaj pokazać prawdziwego siebie i wyszło mu to perfekcyjnie. Sam w niektórych momentach miałem wrażenie, że przez całe życie stałem obok Borysa i obserwowałem wszystkie te wydarzenia. Biedę w domu, opluwanie go przez antyfanów, ale również i sukces. Ja sam ten ból, strach i radość odczuwałem podczas odsłuchu tego przewspaniałego albumu. Pokazał, że można wyrosnąć z gówna jak tytułowy kwiat, a my byliśmy tego obserwatorami. Każdy w młodości popełnia błędy, ale nie wszyscy je widzą, a wpadki Borka widział cały kraj. Tylko zaznaczę, iż ów „KPM” wyszedł w 2018 roku, czyli Bedi miał wtedy 20 lat. Dla porównania ja w wieku 20 lat piszę aktualnie ten tekst, więc to tylko pokazuje, jak wysoko udało się zajść bohaterowi mojego felietonu, a gdzie jestem ja i pewnie parę innych osób w tym wieku. Oczywiście miał też w tym wszystkim sporo szczęścia, bo trafił na swojej drodze na wspaniałych ludzi jakimi są Białas, Solar, Lanek czy całe 2115, a od początku miał za sobą mamę i dziadków, którzy wiele dla niego znaczą. Historia perfekcyjna i mógłbym ją tutaj zakończyć słowami „Bedoes jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu i nie ma co do tego żadnych wątpliwości”, więc co się stało, że się zesrało? Stało się to, że Borys chyba za bardzo wziął do siebie bycie mędrcem.

Specjalnie przed pisaniem tego felietonu wróciłem sobie do dwóch ostatnich albumów, czyli „Opowieści z Doliny Smoków” oraz „Rewolucji Romantycznej”. Na „OZDS” czekałem, że tak powiem, z ręką w majtkach. Po luźnych singlach takich jak „FPS” i „Hardcore Pleasure” oraz tych konkretniejszych jak „1998 (mam to we krwi)” czy tytułowego „OZDS”, byłem pod niemałym wrażeniem. Żałowałem nawet, że nie zamówiłem preorderu płyty, a zamiast tego, swoje pieniądze przeznaczyłem na parę Pereł Export. Z biegiem czasu mogę śmiało powiedzieć, że była to świetna inwestycja.

Teraz może będzie trochę niemiło, ale jest to moja opinia, nie narzucam tutaj nikomu żadnej perspektywy.

Odkąd świadomie słucham rapu to nigdy żaden album nie wywołał we mnie takich negatywnych emocji. Nie rozumiałem jakim cudem ten sam artysta stworzył „KPM” i „OZDS”. Tutaj już nie było emocji prosto z serca, tutaj była… bajka ze smokami w roli głównej. Większość tekstów była dla mnie niezrozumiała, a niektóre wręcz skręcały z zażenowania. Na 20 numerów, mogę powiedzieć, że z 5 jest przyjemnych, nawet bardzo dobrych, ale no reszta to totalna kaszana. Nie pamiętam nawet tytułów reszty, ponieważ to wszystko wydawało się zrobione na jedno, miałkie kopyto. Chociaż przepraszam, pamiętam jeszcze kawałek „Polaco (to też)”, który jest w… języku hiszpańskim. Ciekawostka z tym związana jest taka, że tekst do tego utworu został napisany po polsku, a następnie wrzucony do tłumacza i tak powstała ta piosenka.

Tutaj też pojawia się główny powód, dlaczego tak, a nie inaczej odbieram to dzieło. Borys jeszcze przed premierą hucznie zapowiadał ten album. Mówił o nim jako o dziele swojego życia, blablabla… Dobrze wiecie co raperzy zawsze mówią, tylko że tutaj szło mu uwierzyć. Po mocnym „KPM” on naprawdę mógł dowieźć kolejny duży projekt. Jedyne co dowiózł to single. Duży niesmak pozostawia mi również to, jak zostali potraktowani ludzie, którzy zamówili ten album w „ciemno”. Zaufali mu, a on w zamian dał numer typu „Polaco”. Ktoś powie, że to tylko jeden kawałek. Dla mnie nawet taki pojedynczy numer to spora skaza.

Żeby nie było, wielu osobom ten album bardzo się spodobał, wszak niedawno dowiedzieliśmy się, że „OZDS” stało się „diamentowe”. Niewielu raperów w naszym kraju może popisać się takim osiągnięciem. Do mnie ten krążek nie trafił, ale trzeba przyznać, że Borys na takie wyniki zasłużył sobie w dużym stopniu, dzięki kontaktowi z fanami.

W czasie tworzenia „Rewolucji Romantycznej” Bedi wraz z przyjaciółmi zamieszkał w pałacyku w Niewieścinie. W tym okresie spędzał on sporo czasu z dziećmi stamtąd. Grał z nimi w piłkę nożną i FIFĘ, oraz rozmawiali ze sobą, a to wcale nie jest takie normalne jak brzmi. Borys jest bardzo popularną osobą, ale widać, że jest on cały czas tym samym zwykłym chłopakiem z Bydgoszczy. Po prostu wie, gdzie ma dupę i nie próbuje wyżej niej podskoczyć.

Z tego co obiło mi się o uszy, Borys zawsze pozytywnie reaguje na prośbę o wspólne zdjęcie lub krótką rozmowę. Sam też ostatnio podarował swoją diamentową płytę za „OZDS” jednej z fanek (Lanek także podarował swój egzemplarz jednej z fanek). Stworzył nawet specjalną linie ubrań dla „bedoesiar” (gdyby koszuli kosztowały ze 20 złotych, to sam bym nawet kupił jedną dla śmiechu). Niby wszystko fajnie i w ogóle, ale muszę przyczepić się do jednej kwestii .

Fani Bedoesa dość często w sieci bronią swojego idola i niestety nie robią tego w najlepszy sposób. Są to w dużej mierze bardzo młodzi słuchacze i niekoniecznie postrzegają świat poprawnie. Nie chodzi mi o to, że młodzi fani to coś złego, wręcz przeciwnie. Uważam, że to super sprawa, że jakiś młodzian wychowuje się na twojej muzyce, ale czasem powinno się poprowadzić  ich za rękę. Borys mógłby im w jakiś sposób zakomunikować, że jego muzyka to nie jest ich całe życie i nie powinni jej brać w 100% na poważnie. Ostatecznie to tylko muzyka. Sam Borys czasem miewa oznaki syndromu oblężonej twierdzy i nie dopuszcza do siebie krytyki, ale mam nadzieję, że to bardziej z emocji, a nie że jest taki na co dzień.

No i zapomniałbym jeszcze o powiedzeniu czegoś o „Rewolucji Romantycznej”. Tutaj negatywnego zaskoczenia nie było, bo niczego nie oczekiwałem. Spodobały mi się ze 3-4 numery („Doda:*” szczególnie”) i tyle. Pochwalić mogę cały projekt za proces powstawania, jaki się za nim kryje, czyli bycie zwykłym człowiekiem i spędzanie wolnego czasu z fanami.

Czy Borys jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu? Jest, ale to dlatego, że nie siedzi na krześle przy tym samym stole co ja. Ja nie muszę lubić i kupować jego muzyki. Nie muszę też zawsze rozumieć tego, co chce on przekazać. Najwidoczniej to nie jest dla mnie. O wiele bardziej podobał mi styl „starego” Bedoesa i takiego go kupowałem, parafrazując słowa Yurkosky’ego. Jak pokazują statystyki, Borys ma wielu fanów i dla nich jest kimś więcej. Będąc z nimi przy stole, to na pewno on siedzi w najważniejszym miejscu. Trzeba mu też przyznać, że po prostu na to zasługuje.

Muszę też dodać, że na „Hotelu Mafijja 2” spodobała mi się jego robota. Nawet jak rzucał wersem typu

Mówią na mnie tutaj sołtys, no bo rucham nagminnie

to śmieszyło mnie to, a nie skręcało z zażenowania. Więc może i ja w przyszłości dosiądę się do jego stołu, nie wykluczam takiego scenariusza.

Życzę Borysowi, żeby trwał w swoich przekonaniach, bo ma swoich wiernych fanów i nie wszyscy, w tym ja, muszą mu przyklaskiwać. Czasem mu się jeszcze odkleja, jak podczas rozmowy z Filipkiem przed FAME MMA, a także słyszy się, że bliznę na brwi zrobił mu pewien raper. Mimo wszystko mam nadzieję, że Bedi jest taki jakim go widzimy, że nie była to sztuczna zmiana wizerunku i nie kozaczy „poza kamerami”.

Wszystkiego najlepszego, Smoki z Tobą Bracie 🐉🐉🐉

Baner Baner
Podobne wpisy
Popularne