VNM: „To, co się wtedy działo w moim życiu, to był jakiś dramat”
VNM pokrótce opowiedział o swojej sytuacji i kulisach głośnego singla.
Na początku maja VeNoM opublikował nowy singiel Hope for the best, w którym zwierza się z problemów, które spadły na niego nagle. Wiele osób po premierze utworu zadeklarowało swoją pomoc, a wytwórnia SBM Label zachęca słuchaczy do zakupu preorderu nowej płyty VNM-a.
Teraz raper opowiada dokładniej o swoich problemach i o tym, co działo się po wydaniu tego singla. VNM na wstępie rozmowy mówi o zachowaniu osób z branży:
Czy było wzruszające? Nie wiem, było po prostu miłe. (…) Jeżeli chodzi o scenę, to myślę, że niektórzy ludzi nad-interpretowali co nawinąłem w tym kawałku. (…) W momencie, gdy ten kawałek wychodził nie było u mnie tak źle, a z tego co widziałem, to niektórzy myśleli, że mieszkam w jakiejś ruderze, że jestem spłukany i że mój świat się skończył. To nie było dokładnie tak. Ten kawałek opowiadał o 7-8 zdarzeniach, które pier*olnęły na mnie w jednym momencie. Nigdy w życiu nie spotkało mnie to nigdy wcześniej. Ja nie mówię, że to są większe problemy niż mają inni ludzie, bo inni ludzie na pewno mają większe dramaty niż ja. Jednakże w moim życiu, to był dramat, co się wtedy działo.
V dodaje jeszcze:
Fajne było to, że niektórzy raperzy, z którymi np. nie gadałem pół roku, się do mnie odzywali i dawali mi wsparcie. „Stary, cokolwiek by się nie działo, to rozpie*dolisz”. To było mega miłe.
To jednak nie wszystko, bo muzyk opowiada jeszcze o ogromnym wsparciu, które otrzymał od fanów w prywatnych wiadomościach na Instagramie. VNM zdradził, że otrzymywał propozycje noclegu, nowych bitów, klipów czy wolnego studia w zupełności za darmo!
To co się działo u mnie na Instagramie, to jest jakiś kosmos. Jakbym nie miał gdzie mieszkać, to bym miał gdzie mieszkać za friko i to w ogóle na kozackiej chacie. Bity miałbym za darmo, klipy za darmo, studio za darmo… ku*wa, wszystko bym miał za darmo. To mnie rozj*bało. Nawet jakby wszystko poszło się pieprzyć, to ci ludzie tam są. Szacunek mega. I to było bardziej wzruszające.