Tymek: Mam wyje*ane w stereotypy
Raper o najnowszych planach w dobie epidemii.
W tym roku Tymek wydał swój najnowszy album FIT. Wkrótce po publikacji płyty, miała rozpocząć się ogólnopolska trasa koncertowa artysty, jednak plany pokrzyżował koronawirus. Raper w kontrze do całej sytuacji, postanowi wesprzeć służbę zdrowia i wydaje EPkę Vestige – cały dochód z jej sprzedaży zostanie przeznaczony na służbę zdrowia. W związku z tą akcją Michał Bachowski z noizz.pl postanowił przeprowadzić z artystą rozmowę.
Raper zdradził, że wkrótce planuje live’a na Instagramie, coś na wzór koncertu, bądź podobnych klimatów. Jednak nie chce ujawniać wszystkich szczegółów. Artysta opowiedział również o kwarantannie, którą musiał spędzić w domu po przylocie z Japonii. Dodatkowo zapowiedział opublikowanie klipu, nagranego właśnie w kraju kwitnącej wiśni.
Udało mi się tam wylecieć jednym z ostatnich samolotów pasażerskich, które wypuszczono z Polski przed lockdownem. Na miejscu nagrałem kilka klipów, jeden z nich, który zrobiłem z Gonciarzem, prawdopodobnie będzie można zobaczyć już wkrótce. Wróciłem do Polski nie z Tokio, tylko lotem rządowym z Bangkoku. Potem przez 14 dni miałem przymusową kwarantannę. Pierwszy raz od półtora roku siedziałem w domu dłużej niż dwa dni.
Tymek podczas kwarantanny przeżył też mało przyjemne chwile, o których opowiedział.
Ta kwarantanna zryła mi banię. Myślę, że nazwałbym to inwigilacją, taką mocną. Musiałem pokazywać się przez okno policji.(…) Raz nawet dwóch policjantów weszło mi do domu. Nosili specjalne kombinezony i szukali ludzi po szafach, bo jakiś sąsiad chyba zgłosił, że ktoś u mnie jest. To oczywiście była nieprawda, pewnie puszczałem głośno muzę i myśleli, że robię jakiś melanż. Może też policjanci mówili to specjalnie, żeby mnie podpuścić i wejść mi do domu. Nie wiem, dziwna sytuacja.
Artysta uzasadnił, dlaczego powstała EPka Vestige. Jak się okazuje, to była jedyna rzecz, która raper mógł teraz zrobić. W zanadrzu ma jeszcze jedną płytę, na którą też przyjdzie czas. Jednak teraz chciał wypuścić trochę numerów z swojego dysku.
Wszystkie utwory, które napisałem na płytę w czasie kwarantanny, nagrałem w jeden dzień, kiedy mogłem już wyjść z domu. Potem przez kolejny tydzień jeszcze je szlifowałem, oddzielałem od siebie itd. To była taka kumulacja.
Na EPce pojawiają się takie ksywy jak: Paluch, Miły ATZ, Sapi Tha King, Gverilla czy Kacperczyk. Pojawiło się zatem pytanie, czy środowisko hip-hopowe w końcu zaakceptowało Tymka.
Wiesz co, ale ja wcale nie wiem, czy jestem raperem. Jak miałem 16 lat, to chciałem nim zostać, ale później odkryłem, że potrafię robić też inne rzeczy i tak odnalazłem siebie. Ciężko ograniczać się do jednego słowa, skoro jest całe multum określeń. Wiele z nich do mnie nie pasuje. Ludzie, jak mnie poznają na początku, to nie do końca wiedzą o co chodzi, a tutaj jest zawsze drugie dno. Ja tworzę to, co czuję. To jest po prostu muzyka.
Pojawił się również temat stylizacji rapera, takich jak buty na obcasach itp. Michał Bachowski zapytał rapera o Young Thug, który na okładce swojej płyty jest ubrany w sukienkę. Czy Polska jest gotowa na taką akcję?
Ja w sesji do EP-ki „Vestige” mam na sobie zdekonstruowane spodnie, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak spódnica. Dopiero z drugiej strony widać nogawkę. Mam też kratkę, która wygląda jak torebka. Robię to wszystko, żeby pokazać, że mam wyj*bane w stereotypy. Lubię się bawić formą.
Cały wywiad dostępny TUTAJ!