Sarius: „Mam grubo w ku*asie kto co o tym sądzi.”
Sarius podsumowuje swoją karierę.
Artysta opublikował na YouTube, relację z otrzymania złotej płyty za album Pierwszy Dzień Po Końcu Świata. Dodatkowo na swoim Facebook’u opublikował obszerny wpis, w którym podsumowuje swoją dotychczasową karierę.
Raper podziękował swoim fanom, za wsparcie i zdobycie złotych płyt oraz jednej platynowej. Dodatkowo zaznaczył, że razem w swoim życiu, wydał osiem płyt, zanim zobaczył złamany grosz z muzyki.
Kolaborowałem z mistrzami rap sztuki, wokół mnie gromadziły się największe mózgi majorsowych wytwórni, ich właściciele swego czasu mówili mi, że ze względu na mój „brak charyzmy” i „niszowość” 15 tysięcy polubień tej strony to max.
Sarius zaznaczył również, jak zmieniło się 15 tys. polubień na 100 tys. fanów na profilu.
Teraz spotykamy się przy wpisie z okazji setki tysięcy, ja mam już swoją firmę, swój kanał i grubo w ku*asie kto co o tym sądzi oraz już dawno daleko za sobą te ich statystyczne wydające u nich „namaszczone na karierę gwiazdy”.
Raper opowiada też jak wyglądały jego początki bycia artystą.
Równolegle ze mną po swój sukces leciało wielu kolesi: razem zderzaliśmy się ze ścianą supportów przed OSTRym (wielkie pozdro Brat) kiedy to publika podczas naszego koncertu skandowała ksywę typa, który gra następny; życie w trasie na doczepkę, niewiedza czy znajdzie się dla Ciebie hotelowy pokój – ZNAM TO.
Wspomina także takie momenty w życiu, kiedy to czytał przed snem udostępniane memy znajomych-„jeśli czujesz się teraz zagubionym w życiu, to pomyśl o tym typie z liceum z twojej klasy, który dalej próbuje zostać raperem”, jak sam zaznacza to było o nim.
Moją zaletą było to, że byłem poj*bany – żyłem jak j*bany pustelnik.
Raper dodał też kilka słów, na temat medialnej propagandy w mediach raperów i zachowania jednej z menagerek.
Teraz – możecie wierzyć w te liczbową propagandę, którą ratują się wykupując swoim artystom reklamy na yt i portalach informacyjnych. Ale to jest 1/500 tego co mam dziś ja. Na tym kończę, Ty, jeśli czujesz że się do czegoś urodziłeś to się do czegoś urodziłeś – i ja wierzyłem, że urodzilem się do rozjebania sceny – nawet kiedy plakali ze bieda – ja mowilem, kij mamy co jesc (nigdy nie zapomne jak menagerka jednego z ojcow hiphopu zmaterializowala nam catering o wartosci 50 zł dla 4 typa w postaci małego pudełeczka sushi).
Cały wpis dostępny poniżej.