Kali: „Moim przeznaczeniem jest robić rap”
Najnowszym gościem Flintesencji był Kali.
Za Kalim bardzo pracowity rok. Raper zdecydował się w 2019 roku na wydanie aż trzech projektów. W czerwcu otrzymaliśmy Chudego Chłopaka, natomiast pod koniec roku szef Ganja Mafii uraczył nas jeszcze albumami Droga Koguta oraz Infinity81. 2019 rok przyniósł nam także jedną z największych rapowych imprez, a mianowicie 20-lecie pracy artystycznej Kaliego.
Muzyk w rozmowie z Marcinem Flintem mówi o trudach zorganizowania tak ogromnego przedsięwzięcia. Kali zaznacza, że to był zdecydowanie jego najważniejszy koncert w życiu.
Ja codziennie stałem za sterem i nawet miałem swój pokój na tydzień w MCK-u, do którego przyniosłem sobie nawet materac do spania, przez 3 dni poprzedzające koncert tam spałem. Miałem tam swoje biurko, komputer i wszystkie niezbędne rzeczy. (…) Tak naprawdę miesiąc czasu przygotowań, ostatni tydzień to był jakaś miazga. Tak naprawdę po 3 godziny snu.
Organizacja takiej imprezy to również wiele niespodziewanych problemów. Kali przywołuje tutaj jedną z kryzysowych sytuacji.
W przeddzień koncertu coś się zje*ało. Nie dostaliśmy pozwolenia na kamerę, która jeździ na stalowych linkach przy suficie. Pamiętam, że mocno mnie to podirytowało, a później podłamało, bo lubię jak wszystko dzieje się tak jak sobie zaplanuję. Miałem podłamkę i pojechałem do domu i powiedziałem żonie, że mam tego wszystkiego dość. Powiedziałem, że to się nie uda i że co ja w ogóle zrobiłem. Miałem lekką deprechę przez kilka godzin.
Raper dodaje także, że wielką rolę w mobilizacji jak i pomocy z ogarnięciem wielu spraw odegrała właśnie jego żona Sandra. O swojej partnerce muzyk wypowiada się z ogromnym szacunkiem i podziwem.
Mam tak świetną żonę, że ona jest idealnym przykładem kobiety, która dodaje mężczyźnie skrzydeł. Jeżeli kobieta ci nie dodaje skrzydeł, to znaczy, że ta kobieta nie jest dla ciebie. Kobieta musi uskrzydlać faceta, a szczególnie artystę i musi pozwolić mu robić to, co chce robić.
Kali w wywiadzie mówi także o pracy rapera. Szef Ganja Mafii zaznacza, że ludzie bardzo często nie zdają sobie sprawy z ogromu poświęceń, na które muszą decydować się artyści.
Ludzie sobie nie zdają sprawy z tego ile my raperzy poświęcamy czasu, żeby pracować nad sobą. Ile kosztuje nas to wyrzeczeń, ile nas to kosztuje odpowiedniego podejścia i ustawienia głowy. To jest show-biznes. Mamy dużo pieniędzy, wszyscy nas lubią, wszyscy chcą z nami obcować i każde chce cię znać i dotknąć. Tym się można zachłysnąć, a zachłyśnięcie się tym nie jest przyjemne. (…) Chciałbym w pewnym sensie siąść i robić inne rzeczy, ale mam świadomość tego po co zostałem powołany przychodząc na ten świat i wiem, że moim przeznaczeniem jest robić rap. Dopóki będę mógł i miał siłę do tego, to będę to robił.