Populizm na polskiej scenie hip-hopowej
Balansowanie na granicy prawdy i manipulacja w tekstach, w celu zwiększenia swojej atrakcyjności, to obecnie bardzo częsty zabieg na polskiej scenie hip-hopowej. Wielokrotne zarzuty co do braku autentyczności pojawiają się nawet w stosunku do polskiej, rapowej czołówki. O populizmie słyszy się naprawdę dużo, szczególnie w sferze kultury ulic. Co wpływa więc na ogólne podejrzenia fałszywego kreowania wizerunku przez artystów i braku szczerości w tekstach?
Przede wszystkim mamy do czynienia z dość jasno określonymi preferencjami słuchaczy. Raperzy, których styl nie do końca komponuje się z oczekiwaniami odbiorców, dodają zarówno do swoich tekstów, jak i do ogólnego image’u, wartości, z którymi nie do końca się zgadzają, ale wpływają na ich popularność. Ludzie utożsamiają się z idolami, raperzy zaczęli powoli stają się wzorem do naśladowania dla nastolatków. Rap przeżywa niesamowity skok popularności i śmiało wychodzi już poza granice tych, do których początkowo był adresowany. Popularne stacje muzyczne często udostępniają utwory z gatunku hip-hopowego, a artyści związani z tą muzyką nie stronią od imprez dotychczas zarezerwowanych dla pudelka. Można nawet stwierdzić, że ogólna treść i przekaz schodzi na plan dalszy kosztem „parcia na szkło” i zwracania uwagę na to, aby utwory się sprzedały.
Wszystko zależy od tego, do jakiego grona odbiorców raper chce trafić. Wielu na każdym kroku stara się podkreślić swoją autentyczność i niechęć do mas, jednocześnie zbliżając do siebie fanów prawdziwej, oldschool’owej kultury hip-hopu. Niektórzy raperzy lawirują na granicy popu, stawiając tym samym na ilość słuchaczy. Sposobów jest wiele, w zależności od obranych celów. Prawdą jest, że bez względu na wszystko, raperzy cieszący się sporą popularnością często sięgają po rozmaite chwyty marketingowe i pomoc w postaci tworzenia image’u na potrzebę odbiorcy.
Coraz popularniejsze staje się również obieranie przez raperów wizerunku skandalisty, kręcenie sztucznych afer wokół swojej osoby, po to aby zwiększyć liczbę potencjalnych fanów, którzy zdecydują się na zakup płyty. Szczególnie teraz, kiedy hip-hop wyszedł poza swoje hermetyczne grono jego odbiorców, widzimy wzrost podobnych tendencji. Do raperów przyklejane są łatki skandali i afer, co jeszcze do niedawna było wręcz niedopuszczalne.
Wprost proporcjonalnie do wzrostu popularności muzyki hip-hopowej stale będziemy zauważać sceny rodem z portali plotkarskich. To chyba oczywiste, nawet jeśli zupełnie się z tym nie zgadzamy, że rap już dawno wyszedł poza same granice ulic i przede wszystkim realizmu prezentowanych tekstów. Setki zdań wciśniętych w popularne utwory, mówiących przede wszystkim o stanie konta i walki z przeciwnościami losu, zostały całkowicie wymyślone na potrzebę uatrakcyjnienia przekazu. Rap jako jeden z najpopularniejszych (o ile nie najpopularniejszy) gatunków muzycznych, dysponuje ogromnymi pokładami funduszy, które sowicie przeznacza na rozwój artystów. Nic więc dziwnego, że raperzy starają się sprzedać to, co ludzie chcą usłyszeć, a nie coś, z czym się stuprocentowo zgadzają. Rzadko zdarza się możliwość połączenia rzeczywistego przekazu z kompletnym wpasowaniem się w preferencje ludzi.
Oczywiście często za decyzjami artystów stoją wytwórnie. Dawno minął czas, kiedy to raperzy ustalali zasady, teraz ich głosy to najczęściej echo ideologii reprezentowanych przez nich labeli. Wytwórnie śmiało podchodzą pod korporacje, i to one decydują o tym, co muzyk może powiedzieć, a czego nie. Nikt nie przesadzi, jeśli stwierdzi, że rap w tym momencie schodzi na zupełnie dalszy plan, a idee (nierzadko sprzeczne z samym poglądem rapera, który jednak modyfikuje swoje wartości i może się podłożyć, byleby utrzymać swoją pozycję) kreowane przez wytwórnie twardo wplatane są pomiędzy zwrotki popularnych utworów.
Muzyka poddana jest postępowi, podobnie jak cała hip-hopowa kultura. Nie warto oceniać wartości tych zmian, nie mniej brakuje większego realizmu w utworach. Rap zyskałby wiele dobrego, gdyby postawić głównie na prawdziwość twórców, z drugiej strony, kto wie, może mógłby i stracić niektóre świetne numery, których teksty i wykonawcy niemalże całkiem stworzyły stojące za nimi wytwórnie.