„Na koncertach Quebonafide dochodziło do wariackich scen. Ludzie krzyczeli i płakali”
DJ IKE, czyli menadżer jednego z najbardziej rozpoznawalnych twórców w naszym kraju, udzielił niedawno wywiadu Red Bull’owi.
Producent w rozmowie z Red Bulle’m mówi m.in. o QueQuality, współpracy z Quebonafide, trasie koncertowej Taconafide czy też absurdalnych sytuacjach podczas koncertów. Podczas rozmowy wiele zdań zostało poświęconych całej wytwórni, która zrzesza obecnie kilku raperów z czołówki polskiej sceny.
IKE mówi m.in. o doborze artystów zakontraktowanych przez wytwórnię. DJ wspomina, że zakontraktowani raperzy tworzą wspólnie świetnie działający kolektyw. Menadżer Quebo mówi też o wyborze twórców, którym dane będzie podpisać kontrakt z QueQuality.
QueQuality jest dużo wyrazistych i charakterystycznych postaci: od Kartky’ego i PlanaBe, przez Guziora, aż po Filipka i Szopeena. Każdy z nich ma inne podejście do robienia muzyki i inną estetykę produkowania teledysków. Wytwórnia cały czas zasypywana jest demówkami od młodych raperów – nie wyrzucamy ich do kosza, tylko zawsze odsłuchujemy i o nich dyskutujemy.
W rozmowie nie mogło również zabraknąć wątku poświęconego jednemu z największych wydarzeń ostatnich lat w polskim rapie. Mowa tutaj oczywiście o duecie Taconfide, który tworzyli Quebonafide i Taco Hemingway. IKE daje do zrozumienia jakie trudy niosła za sobą trasa koncertowa Ekodiesel Tour.
Pojawił się pomysł na wspólny krążek, chłopcy go nagrali, a w międzyczasie ekipa, która zajmowała się produkcją, znalazła miejsca, w których Taco i Quebonafide mogliby wystąpić. Trasa miała trwać krótko i – czego nie można było uniknąć – była bardzo intensywna. I rzeczywiście to był niesamowicie pracowity czas, chwilami nawet hardcore’owy, szczególnie dla działu technicznego, który przykładowo jednego dnia musiał nad ranem zwijać się w Gdańsku, by już do południa rozkładać się w Łodzi.
Odnośnie koncertów IKE przytacza również absurdalne sytuacje jakie spotykały go oraz Quebonafide. DJ zaznacza, że poniekąd rozumie zachowanie fanów artysty, dla których mogło to być jedyna szansa na chwilę rozmowy ze swoim idolem. Niejednokrotnie dochodziło jednak do sytuacji, w których to fani wręcz wylewali się przez barierki.
Pamiętam koncerty, gdzie te granice naprawdę mocno się przesuwały – fani wlewali się przez barierki, dochodziło do jakiś wariackich scen, ludzie krzyczeli, niektórzy wręcz płakali. Musieliśmy się ewakuować z klubu, a fani później biegli nawet za moim samochodem.
Całą rozmowę z menadżerem Quebonafide możecie przeczytać na stronie internetowej Red Bull’a.