Kali: „Prawdziwi faceci płaczą i nie boją się do tego przyznać”
W aktualnym wydaniu tygodnika „Solidarność” pojawił się wywiad z Kalim. Raper w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem powiedział wiele o współczesnej roli hip-hopu i o jego relacjach z przeszłością.
Rozmowa rozpoczyna się od pytania o to, kiedy raper zaczął się utrzymywać wyłącznie z rapu:
To była decyzja. Zaczęło się od śmierci mojej babci, której obiecałem, że wyprostuję swoje życie. To był impuls do zmian. Zostawiłem wszystko i ruszyłem przed siebie. Uznałem, że muszę nagrać solowy album…
Następnie Kali powiedział, że był pewien albumu „Chudy Chłopak„. Wiedział, że to jego życiowy album. Przez 20 lat zdążył się „wyszczekać”, a ten krążek potraktował jako pamiętnik.
Na pytanie: co być powiedział sobie sprzed 20 lat? odpowiedział:
Żeby robił to, co robił, i żeby się nie bał i nie poddawał
Poznaliśmy również stosunek rapera do jego niegdysiejszych kradzieży:
To co robiłem, wymagało odwagi. Człowiek po jakimś czasie umie panować nad strachem i później nie czuje już nic. Wchodzi to w krew. Robiłem to codziennie przez lata. Biorąc portfel, nie czułem nic. Może to zabrzmi brutalnie, ale to była forma pracy. A ja pracowity jestem zawsze. Mam to do dzisiaj. Potem zaczęły się pojawiać wyrzuty sumienia.
Raper powiedział też kilka zdań na temat rapu z ulicy, który reprezentuje:
Uliczny rap był wyklęty przez lata. Byliśmy przez wielu uważani za dresiarz, wieśniaków, patusów i prostaków. Byliśmy w ich oczach każdym epitetem opisującym typowego cebulaka i typowego Sebę. Jak zobaczyli ludzie, że może być coś gorszego, to uznali, że recepta jest w prostocie i epitety się skończyły. Rap powinien być prosty.
Bartosz Boruciak zapytał Kaliego również o to, czy jest szansa, aby firma wróciła, i czy osiągnęłaby taki sukces jak Dawid Podsiadło i Taco Hemingway:
Ich grupa fanów ma hajs, a nasza nie. Wiele osób mówiło, że przyszłoby na koncert Firmy, a tak naprawdę tylko by tak mówili i nie kupili biletu. Jestem tego pewny. Taco, Quebo czy Podsiadło to są zjawiska funkcjonujące na innych regułach niż koncert firmy po latach.