Koza stworzył płytę na zjeździe po narkotykach: „Czułem się mega okropnie.”
Gościem radiowej Czwórki był ostatnio Koza, który miał okazję przedstawić fanom okoliczności powstania jego ostatniej płyty „Mystery Dungeon”, a także zaprosić słuchaczy na swój występ na Czwartej Scenie Czwórki na Up To Date Festival w Białymstoku.
Jak możemy się dowiedzieć z wywiadu, kulisy tworzenia „Mystery Dungeon” były dosyć nietypowe, bowiem jak przyznał sam raper… pisał ją na zjeździe po narkotykach.
Czułem się mega okropnie. Potrzebowałem z jednej strony jakiejś takiej mitologizacji rzeczywistości, która by nadała temu mojemu cierpieniu wymiar taki bardziej uniwersalny. Coś takiego, co mógłby taki everyman poczuć, mógłby nawet nieświadomie to odczuwać w trakcie swojego życia. Po drugie, miałem w sobie bardzo dużo nienawiści w tym okresie, do ludzi i do siebie.
W dalszej części rozmowy Koza został zapytany jakiej muzyki słucha na co dzień:
Mój gust muzyczny jest dosyć eklektyczny. Wszystko zależy od humoru, lubię sobie odpalić czasem fiński black metal o paleniu kościołów, ale zazwyczaj staram się, żeby muzyka była dla mnie takim tłem. Żeby nadawała w jakiś sposób rytm myślom, ale żeby był taki marginesik, na którym moje myśli mogą sobie odlatywać w tę stronę, w którą chcą. Dlatego jakieś takie nieinwazyjne rzeczy: microhousik, ambiencik, ewentualnie jakaś muzyka klasyczna. No i jazzik, zawsze był u mnie w chacie.
Okazuje się również, że napisanie kawałka nie zajmuje raperowi zbyt wiele czasu:
Jest przeświadczenie, że artysta pracuje nad płytą rok, dwa lata itd. Nie wiem, co ci wszyscy raperzy robią w tym czasie. Mój proces twórczy to jest pół godziny, godzina pisania tekstu, zazwyczaj na raz. Jak chcę, żeby kawałek był rozplanowany, to zajmuje mi to może kilka dni.
W rozmowie pojawiło się także kilka ciekawych wątków dotyczących między innymi ulubionego Pokemona Kozy, interpretacji jego tekstów przez słuchaczy, czy pochodzenia sampli z “Mystery Dungeon”. Jeśli jesteście ciekawi całości wywiadu, odsyłamy do poniższego linku: