26 czerwca 2019
/
Tede: „Rychu płacił chamom, by szli odwołać mój koncert udając, że są jego kolegami bandytami”
W wywiadzie, który został przeprowadzony dla RedBull’a przez Marcina Misztalskiego pojawił się Tede.
Artysta wypowiada się m.in. o tym skąd pomysł na zmianę dystrybutora jego wydawnictw, czy tytuł najnowszego albumu w jakimkolwiek stopniu nawiązuje do jednego z utworów Molesty oraz dlaczego pomimo upływającego czasu powraca do beefu z Peją?
Raper został zapytany o to, czy tytuł albumu „Karmagedon” w jakokolwiek sposób nawiązuje do „Armagedonu” Molesty?
Nie, to zupełnie nie ma nic wspólnego z utworem Molesty. Tytuł wymyśliłem w momencie, kiedy zacząłem pisać pierwsze teksty na ten projekt, gdy miałem już w głowie całą koncepcję i tematy na kawałki. „Karmagedon” to pierwotnie jeden z pomysłów na utwór, jakie miałem w telefonie.
W lutym Tede ogłosił, że , że dystrybucją jego krążków nie będzie zajmowało się już My Music, ale Asfalt Distro. Skąd pomysł na taki – mimo wszystko – zaskakujący transfer?
Raper zaznaczył, że nie rozstał się z My Music w złej atmosferze. A pomysł na odejście wynikał z chęci spróbowania czegoś nowego:
Chcę podkreślić, że nie rozstaliśmy się z My Music w złej atmosferze – absolutnie tak nie było. Chcieliśmy spróbować czegoś nowego.
Dodał także, że może liczyć na wsparcie, opiekę jak i pomoc obecnego wydawnictwa:
Ludzie w Asfalcie są strasznie zaangażowani w pracę i bardzo się do niej przykładają. Nie ma w tym oczywiście nic dziwnego, bo mają mniej tytułów w swoim katalogu niż My Music (..) Ja mam z ich strony fajną opiekę, wparcie i pomoc. Nie mam im nic do zarzucenia. Ich magazyn dystrybucyjny znajduje się blisko naszego studia nagraniowego, mamy się więc praktycznie pod ręką, a to ważne.W My Music nie było mi źle, ale uznałem, że nagrywając takie kawałki jak „Ryyyj” czy „Pump Air Nikiel” jest trochę nieetycznym działać w tej samej firmie, w której dystrybuowane są też płyty Rysia. Uznałem więc, że nie możemy dłużej kroczyć wspólną drogą.
Lubisz wytykać raperom hipokryzję i nieeleganckie zachowania, a ty masz sobie coś do zarzucenia w tych kwestiach?
Raczej nie mam sobie nic większego do zarzucenia. Staram się żyć tak, by być w porządku z samym sobą. Potrafię bez stresu patrzeć na typa, którego widzę codziennie w lustrze.
Dwa lata temu zadałem Peji pytanie: „po co kontynuujesz konflikt z TDF-em?”, dziś muszę zapytać ciebie: dlaczego w 2019 roku nadal wracasz do beefu z Peją?
Ciekawe, dlaczego w wywiadzie nie powiedział ci, że płacił organizatorom moje stawki plus więcej, by moje koncerty się nie odbyły. Albo, że płacił chamom, by szli odwołać mój koncert, udając, że są jego kolegami bandytami. To są dopiero śmieszne rzeczy. (śmiech)Tych historii chyba nie będzie opowiadał, bo to rzuca zupełnie inne światło na jego gangsterskie powiązania, których przecież nie ma. (śmiech)Poza tym każdy chyba widzi, że wypowiedzi i działania Peji oparte są na socjotechnice. Zauważ, że kiedy znajduje się w krytycznej – lub niewygodnej PR-owo – sytuacji, to wrzuca zdjęcia z pomocy chorym dzieciakom albo foty z rodziną. To już u niego standardowa akcja. Musiał przeczytać jakąś książkę w jeden weekend, na sto procent. Kto powiedział, że nie mogę mówić o rzeczach, które miały miejsce 10 lat temu? Tworząc ten album, założyłem sobie, że będę pisał o sprawach, które leżą mi na sercu. (..)Do dzisiaj spotykam baranów, którzy wyskakują z różnymi epitetami. Nie wymażę ze swojego życiorysu beefu z Peją – tak jak nie pozbędę się kawałka „Drin za drinem”, który nagrałem 18 lat temu. Widzisz, to też nie jest tak, że ja żyję tylko i wyłącznie przeszłością, bo najlepsze jest dopiero przede mną!
Źródło wywiadu: Tede: Żadnych barier