Sokół: „Daliśmy zawładnąć się ludziom i mediom, którzy wmawiają nam, jak powinniśmy żyć. Ludzi popie*doliło!”
W wywiadzie dla Red Bulla pojawił się Sokół. W rozmowie opowiada o swoim najnowszym albumie, o wieku swoich słuchaczy a także czym zajmuje się poza rapem.
Cieszę się, że o tym wszystkim mówisz, bo w innym wywiadzie powiedziałeś: „Nie przedstawiam się: Wojtek Sokół, raper. To nie jest całe moje życie”. A niewielu wie, czym ono – poza muzyką i marką Prosto – jest jeszcze zajęte.
Lubię podróżować, spędzać aktywnie czas. Lubię chodzić do teatru, do galerii – jeśli trzeba to także tej handlowej. (śmiech) Słucham więcej audiobooków niż czytam książek, bo mogę to robić stojąc w korkach, a trochę brakuje mi czasu, ale na pewno nie trwonię go na politykę, ta przestała mnie interesować już kompletnie, bo nie powinienem się denerwować. Przeraża mnie, co się u nas ostatnio stało, jak bardzo polityka stała się celebrycka, jak daliśmy zawładnąć się ludziom i mediom, którzy wmawiają nam, jak powinniśmy żyć. Ludzi popie*doliło! Oni chcą cały czas igrzysk, chcą, żeby wszyscy się dookoła żarli i pozabijali. Dzielą się na jednych i drugich, lewych i prawych, zupełnie tego nie rozumiem. W rapie też, jakieś podziały na stare i nowe szkoły. To jest jakiś koszmar. Ku*wa, przecież muzyka jest jedna. I albo jest dobra, albo słaba.
Ty nigdy nie narzekasz?
Uwielbiam. Ale na te proste rzeczy. Na przykład: „gdzie są ku*wa moje buty?!”. Albo: „pie*dolona pasta do zębów! Znowu się skończyła!” – o tak sobie czasami zaczynam dzień. Takie drobnostki lubię. Potrafię dostać pie*dolca, kiedy nie ma worka na śmieci w koszu. Ktoś wyjął pełny worek, ale nie wsadził nowego, a ja tam wrzucam jakieś śmieci… No ch*j mnie strzela! Nienawidzę tego. Właśnie takich małych rzeczy. Natomiast duże problemy przyjmuję na chłodno, analitycznie. Zastanawiam się, jak z nich wyjść. A na te małe ponarzekam sobie, poprzeklinam i powku*wiam przy okazji innych. Bo mnie to przy okazji bawiło zawsze. Jak tym przeklinaniem na drobne rzeczy i pie*doleniem pod nosem denerwuję innych, to tym bardziej mnie to cieszy. Oni tego nie wiedzą, że ja to często robię dla jaj. (śmiech)
Na swojej płycie narzekasz i przeklinasz umiarkowanie.
Jak to?! Przecież to jest płyta, na której najwięcej przeklinam ever! Nie liczyłem co prawda tych wszystkich przekleństw, ale jak już wróciłem z Meksyku i po tygodniu przerwy posłuchałem gotowej płyty, to miałem wrażenie, że naprawdę dużo na niej przeklinam. Ciekaw jestem, może ktoś to kiedyś policzy…
Śledzisz też statystyki na Facebooku i YouTubie – nie tylko wyświetleń, ale i zasięgów, grup docelowych – żeby wiedzieć co się w social mediach dzieje?
Jasne. To dla mnie element ważnej wiedzy. I ja ją bardzo lubię. Na przykład bardzo ostatnio mi urosła grupa słuchaczy w wieku 18-24. Najmocniejszą mam w przedziale 25-34, cały czas. Najsłabsza to 13-17 – czyli ta, która pewnie u niektórych moich kolegów jest tą największą. Ale ja tej grupy nie zdobędę nigdy, bo nie mówię jednak o rzeczach, które byłyby ciekawe dla tak młodego odbiorcy. Jak kiedyś dorośnie, to wtedy pogadamy. (śmiech)
Masz już plan na to, co będziesz robił dalej?
Nie wiem. To nie jest wcale tak, że po wydaniu płyty i po jej dobrym przyjęciu, mam teraz jakąś strategię podboju świata, nowych terytoriów. Nawet tych wiekowych. Ale wiem na pewno, co chcę osiągnąć, bo od lat konsekwentnie dokądś zmierzam.
Dokąd?
Chciałbym lepiej żyć. Żyć godnie, kochany.
Cały wywiad: Sokół: To jeszcze nie koniec