„Przechodziłem przez ulicę i zwyczajnie grożono mi bronią” – Quebonafide na temat podróży podczas tworzenia „Egzotyki”!
Z okazji zbliżającej się premiery książki „Egzotyka”, w postaci wywiadu-rzeki Kuby Stemplowskiego z Quebonafide, powracamy do rozmowy tej dwójki na temat płyty, która ukazała się 9 Czerwca 2017 roku.
Jak możliwe, że wiecie, RedBull wspierał część projektu Que pt. „Egzotyka” oraz promocję po wydaniu płyty, w postaci Tour’u po kilku miastach w Polsce. Na łamach Facebook’owego fanpage’a RedBull Music ukazała się rozmowa między Kubą Stemplowskim a raperem, w której poruszali temat płyty. Jeszcze wtedy nie było wiadome, iż dwa lata później ukaże się książka bazowana na rozmowach właśnie tej dwójki.
Wiele kwestii nie zostanie tutaj podjętych, które były już podejmowane wcześniej, jeśli chcecie się dowiedzieć więcej na temat przemyśleń Que dotyczącej płyty i podróży sprawdźcie część pierwszą i drugą wywiadu między Muflonem a Quebonafide.
Już na początku dowiadujemy się, że Que planował Egzotykę jako 7 kawałków z 7 kontynentów. Jednakże podróże i różne kultury na świecie, sprawiły, że płyta rozciągnęła się na 14 kawałków, gdzie cały album trwał 53 minuty. Raper zaraz po wydaniu Ezoteryki zdecydował, że potrzebuje znaleźć coś nowego i odnalazł w podróżach możliwość do stworzenia płyty, opartej na wyjazdach po świecie.
Kuba nigdy nie podróżował sam, zawsze z całą „Wesołą Ekipą” lub jej częścią. Tak samo były podejmowane decyzje na temat następnej podróży:
Robiliśmy obrady, każdy rzucał jakieś swoje sugestie, które mogłyby być ciekawe pod kątem inspiracji do napisania utworu. Na pewno też dziecięce marzenia pojawiały, jak np. Australia. (…) Troszeczkę to wszystko było wybierane „na wariata”
Jak zdradził Que, w przeciągu 2 lat zwiedził 60 krajów. Jednakże jak sami widzimy pojawiło się zaledwie 14 miejsc na płycie. Wiele krajów nie brało udziału w tworzeniu Egzotyki, m.in. Nepal, który okazał się kompletnie odbudowany po wcześniejszych trzęsieniach ziemi, a zamysł był po prostu ukazać ciężkie życie w owym kraju. Również koncepcje się mocno zmieniały po przybyciu do wybranego kraju. Chociażby RPA, w którym 27-letni raper chciał zrobić kawałek dotyczący Apertheid’a, jego ciemnej strony, a kraj okazał się być miłym w odbiorze miejscem.
Meksyk okazał się być najcięższym miejscem do zwiedzenia, przez swoje spore niebezpieczeństwo:
Mieliśmy różnego rodzaju doświadczenia z bronią, rabunkami czy oszustw na każdym kroku. To było najbardziej niebezpieczne miejsce i najbardziej newralgiczna podróż z tych, które sobie przypominam.
Również w Auckland, w Nowej Zelandii, gdzie Quebonafide był tylko z jedną osobą, gdyż reszta wróciła do Polski:
Miałem również taką sytuację, gdzie przechodziłem przez ulicę i grożono mi bronią.
Quebo finalnie wyszedł ze wszystkich miejsc cało. Wiele również opowiadał, jak takie stresowe sytuacje nie wpływały na niego mocno, gdyż już wiele widział. Uodpornił się na wiele doświadczeń, wydarzeń. Na pewno „bardziej otworzył się do ludzi” i chłodniej patrzy na różnorodne sytuacje.
Dowiadujemy się także, że kawałek „Luís Nazário de Lima” nie podoba mu się na tyle, by ponownie go wstawić do tracklisty „Egzotyki” gdyby jeszcze mógł. Raper wyjaśnia, iż nie słuchał w tamtym okresie praktycznie w ogóle muzyki i nie miał kompletnie skąd czerpać inspiracje.
fot. główne: Jakub Bodys