Kafar Dixon37 o Białasie: „Gdyby nie wspomniał o mojej rodzinie, to by się to skończyło w studiu”
Kafar Dixon37 opowiada o beefie z Białasem!
W tamtym rok mieliśmy okazje obserwować beef pomiędzy warszawską grupą Dixonów oraz SB Maffiją. Sprawa całego konfliktu wyniknęła, ze słów, które Bedoes wypowiedział na drugiej edycji Sb Ffestivalu w warszawskiej Stodole.
Raper w wywiadzie przeprowadzanym przez Radka Grabarczyka dodaje, że „beef z SB Mafiją to za dużo powiedziane”
– Raczej z jednym kasztanem od nich (Białasem – przyp. red.). Rapowo jest to zakończone, a dla mnie najważniejsze jest to, że on już wie, że trzeba ponieść konsekwencje za to, co się mówi. Poniósł i będzie ponosił dalej – mówi Kafar
Reprezentat warszawskiej grupy zauważa, że stracił na całe zamieszanie związane z beefem sporo czasu:
– Trzeba przyznać, że zabrał mi trochę – może nie zdrowia – ale czasu. Odpowiedział na szybko, to trzeba ogarnąć. Też nie mam takiego życia, że mogę rzucić wszystko i sobie pisać dissy na Białasa. Zabrał mi trochę czasu, potrzebnie, nie potrzebnie, to już zobaczymy
To był pierwszy takiego rodzaju pojedynek Kafara i jak zakłada także i ostatni:
– Gdzieś tam się sprawdziłem i dla mnie wystarczy. Teraz zdałem sobie sprawę, że musiałbym połowie cisnąć i nic innego nie robić. Siedzieć w domu i pisać dissy.
Ostatnim wątkiem, który poruszył pytający była to kwestia tego czy to dobrze, że sprawa przeniosła się na grunt poza muzyczny. Zarzucono grupie Dixon37, że wtargnęła na teren studia SBM Nobotoco i zatakowała pracujących tam akurat ludzi. Sama ekipa jednak zaprzeczała, że to oni dopuścili się tego incydentu. W trakcie samego trwania konfliktu Bedoes wspominał, że przed grupą musiał uciekać w bagażniku samochodu, ze względu na to, że mu grożono.
– Gdyby nie wspomniał o mojej rodzinie, to by się to skończyło w studiu. A tak, to niestety lub stety nie skończyło się – kończy reprezentant Dixon37.
A oto jeden z dissów Kafara: