Współwłaściciel SBM Label: „Nie należę do osób fałszywie skromnych”
Pracował z Gangiem Albani, Włodi, Solarem, Bedoesem czy Janem-Rapowanie!
Na łamach strony Noizz.pl ukazał się wywiad z współwłaścicielem SBM Label Mateuszem Jędrzejewiczem. Skończył dopiero 28 lat, a biznes to jego drugie imię. Oto fragmenty tego wywiadu:
Jak to się stało, że politolog trafił do rap gry? Nawiązuję oczywiście do faktu, że jesteś absolwentem politologii na Uniwersytecie Opolskim.
Od początku studia traktowałem jako fajny okres w życiu, podczas którego będę mógł zainwestować czas w samorozwój. Od wczesnych lat bez reszty pasjonowałem się muzyką, szczególnie rapem, odstawiając na bok inne zainteresowania. Dzięki studiom humanistycznym (studiowałem polonistykę na poziomie licencjackim, na magisterce przeniosłem się na politologię) przeczytałem sporo książek, po które zapewne bym nie sięgnął w innym wypadku, a które przyczyniły się do poszerzenia moich horyzontów. Poznałem też inspirującą kadrę profesorską oraz moją dziewczynę (śmiech). Poza tym nie liznąłem zbyt wiele życia studenckiego, ponieważ już na czwartym semestrze podjąłem pracę w Step Records, łącząc ją ze studiowaniem w trybie dziennym.
Chęć pracy w branży muzycznej kiełkowała we mnie z racji moich zainteresowań. Opole w tamtych latach było bardzo hip-hopowym miastem. Prócz prężnie rozwijającego się Step Records funkcjonowały także Narodowe Centrum Polskiej Piosenki oraz nieistniejący już kameralny klub Rampa. Dzięki temu, mimo iż miasto nie należało do największych, dużo się tam działo na płaszczyźnie muzycznej i szybko udało mi się nawiązać znajomości z czołowymi postaciami, które animowały wówczas lokalne środowisko rapowe.
Przez prawie dwa lata byłeś dyrektorem wykonawczym w wytwórni Step Records, która odpowiadała zarówno za duże komercyjne projekty (Gang Albanii, Popek/Matheo), jak i te bardziej alternatywne i progresywne (Włodi). Mógłbyś opowiedzieć trochę o różnorodności doświadczeń z tym związanych?
To prawda, swego czasu Step Records kontraktowało artystów niemalże z przeciwnych biegunów muzycznych. Naszą misją było stworzenie wytwórni uniwersalnej. Finalnie te bardziej hardcore’owe projekty trafiały na dużo podatniejszy grunt z racji głównego fanbase’u Step Records, zbudowanego głównie wokół twórczości Chady, Piha oraz Fabuły. Projekty alternatywne i progresywne często traktowaliśmy wizerunkowo. Doświadczenia były rzeczywiście różnorodne, szczególnie jeżeli chodzi o codzienny kontakt z artystami, którzy reprezentowali najróżniejsze odłamy rapu oraz środowiska.
W 2016 roku w ciągu dwóch miesięcy wydaliśmy pierwszy album Gangu Albanii oraz „Orchestrę” – producencki album Pawbeatsa. Czyli z jednej strony kontaktowałem się z Popkiem, początkowo wyłącznie za pośrednictwem Rozbójnika Alibaby, ze względu na ówczesną sytuację prawną Popka, z drugiej strony – martwiłem się nieprzewidzianym urlopem Justyny Steczkowskiej i ostatnią sesją studyjną do finalizacji „Orchestry”. Nadzorując pracę nad tak różnymi projektami, zyskałem życiową lekcję porozumiewania się z ludźmi, która zostanie ze mną już na zawsze. Uważam, że najważniejszymi cechami menedżera są umiejętność spersonalizowanej komunikacji i dotarcia do artysty. Zaraz po nich są umiejętność słuchania, asertywność i opanowanie.
Twój nick na Instagramie to „menagoflex”, który z przymrużeniem oka można przetłumaczyć na: „menedżer prężący muskuły”. Wiele z projektów, przy których pracowałeś, osiągnęło status platynowych czy diamentowych płyt. Trudno o skromność z każdym kolejnym sukcesem?
Nie należę do osób fałszywie skromnych, jednak w domu nie posiadam swojej ściany próżności, a większość moich muzycznych wyróżnień przechowuję poza miejscem zamieszkania. Zapewne część z nich przeznaczę w przyszłości na cele charytatywne, część wyeksponuję, gdy nastanie czas tak zwanej starości i zawodowej emerytury (śmiech). Bardzo cenię sobie pokorę. Codziennie skupiam się na ciężkiej pracy. Osoby z mojego najbliższego środowiska twierdzą wręcz, że słabo celebruję sukcesy, które osiągamy. Uważam, że rynek muzyczny jest trudny, nastroje odbiorcy zmienne, więc najważniejsze to nie tracić czujności. Bardzo szanuję takie osoby jak Tytus z Asfalt Records, który potrafił utrzymać się na rynku przez 20 lat, świadcząc bardzo wysokiej jakości usługi wydawniczo-menedżerskie dla kilku pokoleń artystów.
Jakie masz plany na przyszłość? W jakich obszarach chciałbyś się rozwijać?
Moją przyszłość wiążę z rozwojem marki SBM oraz jej submarek, które planujemy wdrożyć na rynek w 2019 roku. Plany mamy ambitne – w najbliższych miesiącach chcemy poszerzyć naszą ofertę wydawniczą o artystów, których nikt się po nas nie spodziewa. Firma dynamicznie rośnie, i najważniejsze to nie przespać perspektyw, które przed nami stoją. Jeżeli chodzi o mnie w oderwaniu od firmy, chciałbym cały czas rozwijać moje zdolności do zarządzania finansami, teamem ludzi i efektywnością pracy oraz wreszcie znaleźć w tym wszystkim czas dla siebie i w dogodnym momencie wyjechać gdzieś na trochę i nabrać dystansu, który jest niezbędny do codziennego funkcjonowania.
Źródło: Noizz.pl