Saful Dixon37: „Jeżeli ktoś sądzi, że się sprzedałem, to jest mi go zwyczajnie żal.”
Saful doskonale znany z ekipy Dixon37 zadebiutował w najnowszej polskiej serialowej produkcji HBO zatytuowanej „Ślepnąc od Świateł”. Poniżej przedstawiamy Wam fragmenty wywiadu, którego udzielił jednemu z dziennikarzy Polska The Times.
Chabior, Pazura, Więckiewicz, Frycz i… Saful Dixon37. Mi to przypomina grę dla sześciolatków pod tytułem: „Znajdź niepasujący element”. Jak znalazłeś się w tym gronie?
Ty mnie kojarzysz z twórczości z Dixonami, jednak ludzie nieinteresujący się rapem, najpierw poznają mnie jako Kamila Nożyńskiego, debiutanta na ekranie. Rola w serialu „Ślepnąc od świateł” spadła na mnie zupełnie niespodziewanie. Nie brałem nawet udziału w castingu.To jest tak, jakbyś się dowiedział, że trafiłeś szóstkę w totka, bez wysyłania kuponu. Zaczęło się tak: kilka lat temu brałem udział w pewnym projekcie, który koordynowali Krzysiek Skonieczny i Paweł Czajor, czyli osoby, które później brały udział w produkcji „Ślepnąc od świateł”. Szukali do tego projektu osób o aparycji osiedlowego chuligana, chłopaka z ulicy. Zgłosiłem się. Przed kamerą miałem pokazać radość, euforię, później jakieś negatywne nastroje. Wszystko to robiłem na prawdziwych emocjach i wyszedł z tego bardzo uczuciowy filmik. Podobno już wtedy Skonieczny mnie zapamiętał, chociaż ja z biegiem czasu zdążyłem o tamtej akcji zapomnieć.
Środowisko, z którego się wywodzisz, bywa bardzo surowe w ocenie raperów, którzy zdecydowali się wystąpić w serialu, czy wziąć udział w jakiejś komercyjnej kampanii. Nie boisz się, że zostanie ci przypięta łatka rapera, który się sprzedał i udaje dilera w telewizji?
Nie. Nie boję się. Takie myślenie jest oznaką ograniczonych horyzontów. Do tej pory spotkałem się wyłącznie z pozytywnymi opiniami i to ze strony raperów z najwyższej półki. Dostaję wiadomości, że czekają na ten serial, wysyłają mi propsy. Wiesz, to była moja życiowa szansa. Ja całe swoje życie podporządkowałem pod kręcenie tego serialu. Dałem z siebie wszystko i ta rola to kawał mojej krwawicy. Jeżeli ktoś sądzi, że się sprzedałem, to jest mi go zwyczajnie żal.
Kiedy ogłoszono, że zagrasz główną rolę, przypomniał mi się wywiad, w którym zapytany o ostatnią, najlepszą przeczytaną książkę, bez wahania wskazałeś „Ślepnąc od świateł”. Jestem ciekaw, czy już wtedy wiedziałeś, że dostaniesz angaż w ekranizacji?
Tak, wtedy już wiedziałem, że zagram w serialu. Wywiad był przeprowadzony po wydaniu trzeciej płyty Dixon 37, a rolę dostałem niedługo wcześniej. Pamiętam, że z okazji premiery organizowaliśmy spotkanie z fanami, a ja wpadłem tam tylko na 15 minut. Musiałem biec na plan. W tym czasie obowiązywało mnie jeszcze embargo, nie mogłem mówić, że gram główną rolę, żeby wieści się zbyt szybko nie rozniosły. To rodziło wiele nieporozumień. Ludzie z mojej ekipy nie wiedzieli, dlaczego ponagrywałem wszystkie zwrotki, a potem zostawiłem płytę i zniknąłem. Kiedy wszystko wyszło na jaw, zrozumieli.
Co ten debiut wniósł do twojego życia?
Do tej pory żyłem życiem ulicznego rapera. Rola w serialu otworzyła mi drzwi hermetycznego pudełka, w którym siedziałem. Wyszedłem z tego pudełka, zobaczyłem, że istnieje inny świat. Zmieniłem się.