NOON: „Liryka obecnych raperów mnie nie rusza.”
Mikołaj Bugajak doskonale znany jako NOON, który rozgłos zawdzięcza wyjątkowym produkcjom. Albumy z Grammatikiem, czy Pezetem mają niepodrabialny klimat a dla wielu słuchaczy to klasyki. W rozmowie z Onetem producent opowiada o tym jak ważne były dla niego negocjacje z wytwórniami, jaki wpływ na muzykę ma internet oraz jak widzi obecną scenę rapową.
NOON wyjaśnił, że to, że dla większości słuchaczy znany jest wciąż jako producent hip-hopowy nie jest dla niego uciążliwe – W odróżnieniu od niektórych osób z branży nie wstydzę się okresu hip-hopowego. To była muzyka młodych osób, robiliśmy fajne rzeczy i nie widzę w nich nic z czym trzeba by się kryć. Niedawno przesłuchiwałem test pressingi „Muzyki klasycznej” Pezeta i zauważyłem, że ta płyta działa na mnie tak samo jak w 2002 roku. Nigdy w życiu nie uważałem, że to co robię teraz jest na tyle ambitne czy w jakiś sposób lepsze, że muszę się odżegnywać od przeszłości.
Zapytany o to czy fascynacja hip-hopem pojawiła się dlatego, że stanowił on kontrkulturę odpowiedział – Kiedy nagraliśmy pierwszy utwór Grammatika z Eldo, Leszek powiedział: „to jest bardzo dobre, ale najważniejsze jest to, że mnóstwo dzieciaków czeka na taką muzykę”. Uświadomiłem sobie, że takiego hip-hopu wtedy nie było. Spora część słuchaczy nie chciała się utożsamiać z agresywnym klimatem podwórkowym. Robiliśmy muzykę dla ludzi, którzy nie mieli swojej płyty.
Pojawiła się także wzmianka o tym, że NOON był znany jako osoba, która twardo negocjuje z wytwórniami: Zawsze uważałem, że to co robimy jest wartościowe i przetrwa. W negocjacjach z ITI nie chodziło o to, żeby zarobić mnóstwo pieniędzy. Przede wszystkim chcieliśmy mieć kontrolę nad tym co robimy. Nie walczyliśmy o wielkie kwoty, chociaż pieniądze były bardzo ważne dla Pezeta, którego kariera jak widać poszła w komercyjną stronę, w dobrym tego słowa znaczeniu. Obawiałem się, że stracimy naszą muzykę, ale dzięki twardy negocjacjom mamy prawa do naszych płyt. „Muzyka poważna” potrzebowała 10 lat, żeby stać się klasykiem dla słuchaczy.
Poruszono także kwestię czy internet może być alternatywą dla muzyki?
Nie jest alternatywą, bo nie da się zarobić na udostępnianiu w sieci takiej muzyki, jaką robimy. Taki biznes opłaca się, gdy masz 30 milionów odtworzeń. Nawet pół miliona niewiele wnosi, a to przecież wielu słuchaczy. Prasa i muzyka to branże, które najbardziej ucierpiały przez pojawienie się internetu. Sieć nie jest drogą do sukcesu. Zostaliśmy obdarci z jakiekolwiek celebracji muzyki. Słuchając muzyki po 15 sekundach możesz włączyć następny kawałek, bo za 20 złotych wykupiłeś abonament Spotify, o ile wykupiłeś co w Polsce jest rzadkie.
Dziennikarz zauważył, że wcześniejsza wypowiedź brzmi jak narzekania starego człowieka, który mówi, że „kiedyś było lepiej”: Na pewno kiedyś muzyka bardziej cieszyła słuchaczy. Premiera każdej kasety, czy płyty była wielkim wydarzeniem. Kiedy po Warszawie rozniosła się wieść, że w jakimś skateshopie zostało dwie sztuki kasety zespołu Trzyha, pojawiło się tam pół miasta. Mówię o hip-hopie z pozycji archeologa, chociaż to co się dzieje w tej muzyce teraz, na pewno jest interesujące. Śledzę nowych wykonawców, ale patrzę na to bez większych emocji. Wydaje mi się, że pod względem tekstowym nasze płyty przetrwały dwie dekady, a liryka tych chłopaków mnie nie rusza. Rapują głównie o tym, że są za bogaci, albo za biedni. Wiem, że jest to atrakcyjne technicznie czy wizualnie, ale nikt mi nie powie, że jakikolwiek raper z dzisiejszego pokolenia jest na poziomie Eldo czy Sokoła.
Przedstawiliśmy Wam zaledwie fragmenty rozmowy z NOONem, jeżeli chcecie zapoznać się z całym materiałem zachęcamy do kliknięcia w ten odnośnik – NOON: bliskie są czasy, kiedy artyści będą płacić za wydanie muzyki