Bedoes o beefie z Filipkiem – ” Wyglądało to tak, że daliśmy sobie po mordach”
Na blogu SBM Store pojawił się pierwszy wywiad z Bedoesem od wydania „Kwiatu Polskiej Młodzieży”. Oto jego fragment!
Bedoes między innymi wspomniał o beefach: Multiego z Paluchem oraz swoich sprzeczkach w świecie rapu. Podkreślił rolę „Kwiatu Polskiej Młodzieży” w swoim życiu oraz o tym jak postrzegana obecnie jest jego osoba.Wywiad został przeprowadzony przez Marka Falle.
Ostatnim razem widzieliśmy się latem ubiegłego roku we Wrocławiu. Byłeś wtedy pół roku od wydania „Aby śmierć miała znaczenie” i chwilę po premierze „Gustawa”. Powiedziałeś mi wtedy, że można cię nienawidzić, ale trzeba w ciebie wierzyć. Sądzisz, że za sprawą płyty „Kwiat polskiej młodzieży” spłaciłeś dług zaufania?
Bedoes: Wobec niektórych tak, ale umówmy się, te słowa mógłbym powiedzieć dziesięć lat temu albo dzisiaj – po raz pierwszy i cały czas byłyby aktualne. Robiąc muzykę nauczyłem się jednej ważnej rzeczy – nie zadowolisz wszystkich. Hejterzy są i choćby nie wiem, co się działo, zawsze będą. Każdy ich ma.
Co się u ciebie działo od czasu naszej poprzedniej rozmowy?
Widzieliśmy się we Wrocławiu i wtedy pojechałem też spotkać się z Filipkiem. Skoro o tym wspominam, może wyjaśnię wszystkie niesnaski, bo ludzie o nie pytają. Wyglądało to tak, że daliśmy sobie po mordach, po czym stwierdziliśmy, że już nie będziemy gadać gówna na swój temat. Beef dwóch młodych graczy zakończył się w rzeczywistości, wiesz o co chodzi. A jeśli ktoś nadal miałby mnie pytać, czy według mnie Filipek jest słabym raperem, to odpowiadam, że bójka z kimś nie zmieni mojego zdania na temat brzmienia jego muzyki.
Kiedyś pisałem piosenki i zastanawiałem się, czy kogoś nie urażę; czy zaraz znowu nie zacznie się gównoburza, nie będę miał problemów i ktoś nie będzie chciał podjechać pod klub. Dostawałem pogróżki, czekali na mnie pod blokiem, mijałem sklepy z napisem „jebać Bedoesa – bydgoska ulica”. W ten sposób byłem witany w rodzinnym mieście. Tak wyglądało moje życie. Myślałem „tutaj nie pójdę, bo…”, „tego nie powiem, bo…”. Stwierdziłem: nie, kurwa! Jeśli mam robić muzykę, to musi się zmienić. Jak mogę rapować i próbować przekazać coś ludziom, skoro nie mogę uporządkować własnych spraw? Musiałem sobie z tym poradzić i wygrać walkę z samym sobą. Wyrzygałem wszystko na tej płycie, zamknąłem rozdział i idę dalej.
Co „Kwiat polskiej młodzieży” mówi o pokoleniu urodzonym w latach dziewięćdziesiątych?
Wiesz, jaka była najmodniejsza rzecz ubiegłego roku wśród młodzieży? Depresja. Wszyscy mają depresję. Przez tę modę na dalszy plan schodzą realne problemy, zwiazane z chorobą. Kolejne popularne zjawisko ostatnich miesięcy? Patostreamerzy. Goście chleją i robią burdy na streamach….
Czuję, że moje pokolenie właśnie to ma teraz w głowie. Brakuje wiary. Każdy chce być groźny. A ja wypuściłem pozytywny materiał, choćby „Janosika”. Na przekór.
Jesteś bardzo aktywny w mediach społecznościowych, co ma swoje konsekwencje. Nie zastanawiałeś się nigdy, jakby to było, gdybyś przestał się tam wyświetlać tak często?
Nie chcę budować niedostępności. Chcę budować ekskluzywność.
Ludzie piszą do mnie i zaczynają od słów: „hej, wiem że nie odpiszesz…”. Widzę te wiadomości i odpisuję. Po prostu. Na cokolwiek – na pozdrowienia, życzenia miłego dnia czy pytania w stylu „co tam?”. Szanuję fanów i chcę, żeby widzieli, że mogą ze mną porozmawiać. Mamy taką więź, bo niektórzy z nich słuchają mnie kilka lat i moim zdaniem zasługują na odpowiednie traktowanie. Sam byłem kiedyś olewany przez swoich idoli. A moja ekskluzywność dotyczy nie fanów, tylko firm. Składają oferty, a ja odmawiam, bo trzymam swoją wartość. Nie chcę wyskakiwać nikomu z lodówki. To co robię w mediach społecznościowych, robię w pełni za darmo.
Rap jest obecnie na etapie leszcza ze szkoły, który jednak się wyrobił. Na początku był nielubiany, niszowy i nigdzie nie chcieli go puszczać, a nagle stał się atrakcyjny. To napędza zainteresowanie. A mi nie zależy na układach, tylko kontakcie z fanami. Spytałem kiedyś Golców, którzy od dwudziestu lat są na scenie, czy wychodza na zdjęcia po koncertach. Odpowiedzieli: „zawsze”. I zostają do ostatniego fana, choćby trwało to dwie godziny.
Od pewnego czasu na naszej scenie panuje napięcie między niektórymi wykonawcami ze starszego pokolenia i ich słuchaczami, a młodzieżą. Jak się do tego odnosisz? Pytam o to dlatego, że niedawno stanąłeś w obronie Multiego, któremu oberwało się m.in. od Palucha i Włodiego.
Stanąłem w obronie Multiego, ponieważ jest moim przyjacielem. Tak definiuję lojalność. Broniłem go też jako artysty, bo jego utwór ma podobny wydźwięk do tytułowego na mojej płycie. Wypowiadając się na Instagramie, życzyłem Multiemu i Paluchowi, żeby doszli do porozumienia. Ten podział jest głupi. Mam wielki szacunek dla Palucha i reszty starych graczy.
To nie jest porównywalnie mocna sytuacja do mojej z Dixonami, ale totalnie byłem ich fanem. Słuchałem kawałka „2 dzielnice, 1 życie”, chodząc do podstawówki, a Multi na stówę słuchał kiedyś Palucha. I to jest przykre, bo my wcale nie jesteśmy ziomkami, którzy szukają wojny. Powiedziałem jedno głupstwo w Stodole i w pełni rozumiem, że można się o to do mnie przyjebać. Przyznaję się. Ale do Multiego? Bo powiedział o otwieraniu głów? Przecież on zwracał się do zamkniętych głów. Jeśli ktoś ma otwartą głowę, widocznie nie były to słowa kierowane do niego. Tyle w tej sprawie powinno zostać powiedziane.
Jesteś na takim etapie, że może jeszcze nie wyjść?
Cały czas jest taki etap. Co z tego, że wydałem jedną czy drugą płytę? Tak jak ci powiedziałem – nie skupiam się na tym, ile zarobiłem, ale na tym, ile mogę stracić. Dlatego muszę pozostać najlepszy. Muszę wciąż się rozwijać. Ten materiał – „Kwiat polskiej młodzieży” – to nie jest najlepsza rzecz, jaką zrobiłem w życiu. Za rok zrobię coś lepszego.
A kiedy rapujesz w „Tarzanie”, że cały czas czegoś szukasz – to jest o życiu czy o muzyce?
O życiu i o muzyce. Jakie życie – taki rap.
Żródło SBM Store